1. |
Czarne bramy nicestwa
03:26
|
|||
Instrumental
|
||||
2. |
|
|||
Pomiędzy ciemnością
A światłem
Między ciszą mroku
A pękającym świtem
Już nie wiem do którego z nich należę
Rozkołysz więc sznur
Niech wisielczą pieśń tka
Przywołaj kruki, czarne wrony
Niech to się w końcu stanie
Śmierci moja przyjdź!
Ze światła w ciemność
Z ciemności w palące lśnienie
Trujące bagna codzienności
Wszędzie zimny cień
Pękają kokony milczenia
Widzisz mgłę, powleka wzrok
Czarnym skrzydłem rozkwita szaleństwo,
Pożerający cicho obłęd
Słyszysz jak cicho
Stukają korale cierpienia?
Widzisz jak topiel puchnie czarna?
Gęstnieje trupia, zimna głębia
Każdego dnia, każdego dnia
A każdy kamieniem
Ciężkim, zimnym, milczącym
I w każdą noc, samotną noc
Śmierci moja przyjdź!
Za rękę chwyć i prowadź w mrok
Bo imię me martwe już
Już tylko cieniem
|
||||
3. |
|
|||
Ujrzałem nocy czerń
Co stygnie jak ma krew
Wypełnia kielich splecionych dłoni
W otwartych usypia przepaściach
Jak nocy chłód
W ciszy rozlany,
Wypełnia żyły, otula kość
Chłód co na grobach gniazdo wije
Trupie zimno co z grobu wypełza
A wtedy pierś pęka już
Bo zmora życia za mocno w nią bije
Czerni chłód
Lodowata topiel istnienia
Czarna głębia wyjąca rozpaczą
Pleciona koralami czasu...
Zbłądziło tam słońce me
Ścieka tam światłość ma
Na wymierającym niebie
Nie krzyczą ptaki
I tylko trupia pustka
Wyjąca czernią, lśniąca chłodem
Zimna, bezdenna pustka
Której żadna z gwiazd nie ogrzeje
Której nie wypełni żadna krew
|
||||
4. |
|
|||
Czarne powieki gaszą gwiazdy
Rozchylone usta przelewają ogień
Mokry język, lubieżny taniec
W ciemności zagubiona dłoń
Nieziemskich cierpień kwiat
Wilcza sfora ostrzy kieł
Rozkwita mordercza łuna
Gorące powietrze drży
Rozkoszny pragnienia skurcz
Tak się rodzi i umiera miłość
Nienasycona. Taka do krwi
Rozkwitasz jak kwiat
Łopoczą skrzydła nocy
Na których uniesie mnie
Moja śmierć, moja śmierć
I morze Twego ciała
Na którym zbłądziłem
Białe fale pożądania
Otchłani samo dno
Tam rozpalam ogień
Nie zgasi go trujący śmierci wiatr
Szum białych fal krople ciszy drżą
Twoje ciało, moja krew
I białą przemierzam pustynię
Rozkosz, pragnienie, szaleństwa mrok
Uwalniam ognia płonące rzeki
Niech zaleją stygnący wkoło świat
|
||||
5. |
|
|||
W popiół w pył
W szary proch
Kruszą się kolejne słońca
Więdnie dzień w czarnym łonie nocy
Serce sączy mrok
Z ognia pośmiertne wieńce tkam
Ostatnia przystań diabelskiego uniesienia
Ostatnia przystań nim pochłonie mnie czerń
Więc rozszarpuję siny nieba brzuch
W czarne trzewia ziemi wgryzam się
Och, najczarniejsza z wiosen!
Wypełnia mnie noc
Wypełnia obłęd, otchłań dzikich żądz
Serce już dawno jak pośmiertny dzwon
Krew jak martwota nocnych rzek
To tam słychać płacz topielic
Tam zabierz mnie
Krwawiące maki chylą głowy
Zbierzemy uschnięte szepty
Na nowo spleciemy
Martwe warkocze pragnień
Och, najczarniejsza z wiosen!
Nie rozkołyszesz serca już
Och, najczarniejsza z wiosen!
Nie zetrzesz z oczu zimnej mgły
|
||||
6. |
Tam tylko śmierć
05:35
|
|
||
Instrumental
|
Streaming and Download help
If you like Zmora, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp